A więc obeszło się bez kaca, bólu głowy i takich tam. Jedyny minus to taki, że się trochę przejadłam, ale mieliśmy takie pyszności na stole, że nie można ich było sobie odmówić ;)
Przed południem zrobiłam sobie wewnętrzne podsumowanie ubiegłego roku. I co najważniejsze, zaplanowałam nadchodzący. Czy są jakieś postanowienia? Oczywiście! Ale znów - nie będę o nich pisać. Są osobiste i zakodowane tylko w mojej podświadomości. Rewolucja? Nowy początek? Całkiem możliwe, jak zwał tak zwał. Jedno jest pewne - wkraczam w ten nowy rok z zupełnie odmienionym nastawieniem.
No i najważniejsze: wszystkiego dobrego w 2012! :)